„Nazwisko Anders otwierało wiele drzwi, wielu ludzi starało się pomagać” czytamy w książce „Anders” Marii Nurowskiej. Jak się okazuje nazwisko generała wciąż otwiera niejedne drzwi, czego ekipa Bike Jamboree doświadczyła w połowie września, w Londynie. Bilety kupione dużo wcześniej, wszystko zaplanowane, gdy nagle dobiegła nas wieść o śmierci królowej Elżbiety II. Zdecydowaliśmy jednak planów nie…

W piątek na miejscu już od rana były dwie Doroty. Jednej udało się zajrzeć do Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, miejsca prowadzonego charytatywnie i wspieranego datkami, skarbnicy wiedzy i eksponatów związanych z żołnierzami na uchodźctwie i II wojną światową. W zbiorach jest biurko, mundur Władysława Andersa i flaga, która została zatknięta na Monte Casino. W tym samym czasie druga z dziewczyn odwiedziła Instytut Kultury Polskiej, placówkę przy polskiej ambasadzie, gdzie przedstawiła ideę naszego projektu panu Konradowi Zielińskiem, dyrektorowi Instytutu. W piątek późnym wieczorem dołączyła reszta ekipy Bike Jamboree i mogliśmy w większym składzie szukać śladów, ludzi i miejsc, a przy okazji opowiadać o sztafecie JednoŚladami Andersa, która rusza już za niecałe dwa miesiące.

Sobotę rozpoczęliśmy od odwiedzin w Ognisku Polskim – Polish Hearth, tam w restauracji wciąż stoi oryginalny stolik generalski, przy którym popijali kawę generałowie Andres i Sikorski. W Domu Polskim znajdują się obrazy z postaciami zarówno Andersa, jak i jego żony Ireny, jest również tablica poświęcona Feliksowi Konarskiemu Ref-Renowi – autorowi „Czerwonych Maków”.

W Dzielnicy Chelsea odwiedziliśmy dom Władysława Andersa, rozmawialiśmy z jego aktualnym właścicielem. Mimo, że to Syryjczyk i nie miał pojęcia kim był poprzedni właściciel zanim wprowadził się do domu po generale, to później cała historia armii oraz rodziny Andersa bardzo go zainteresowała.
Mimo zamkniętych w weekend placówek dyplomatycznych, dzięki uprzejmości naszych gospodarzy na obczyźnie, zdołaliśmy umówić się na spotkanie z panią Anną Tarnowską-Waszak, Wicekonsul RP. Jeszcze tego samego wieczoru pan Mateuszek Stąsiek, Konsul RP przyjął nas z rodziną w swoim domu. Przedstawiliśmy im ideę oraz cele projektu, rozmawialiśmy o przyszłej współpracy i wsparciu polskiej dyplomacji podczas trwania sztafety.

Nie omieszkaliśmy też wejść do Polskiego Ośrodka Społeczno – Kulturalnego, czyli Polish Social & Cultural Association, gdzie obejrzeliśmy wystawę poświęconą trzem generałom: Maczkowi, Sosnkowskiemu i… Andersowi. Tam też spędziliśmy czas z prezesem POSK, który jest inicjatorem wielu wydarzeń dla Polonii i zapewne w trakcie sztafety ponownie jeszcze do POSKu wrócimy 😉

Ostatnim punktem aktywnej soboty był Kościół Św. Andrzeja Boboli, w którym znajduje się płaskorzeźba Matki Boskiej Kozielskiej Zwycięskiej. Wizerunek Maryi wykonał Tadeusz Zieliński w obozie w Kozielsku z potrzeby kultywowania obrządków religijnych. Płaskorzeźba przewędrowała z II Korpusem cały „Szlak Nadziei”, a przed jej obliczem sprawowana była Msza św. przed Bitwą pod Monte Casino. Kościół jest przepełniony tablicami żołnierzy i osób, które były związane m.in. z wojskami gen. Andersa.

Niedziela była już dniem wyjazdów, większość z nas, z uwagi na poblokowane centrum miasta i pozamykane instytucje, chciała wcześniej dotrzeć na lotnisko. W tle naszych fascynacji postacią generała i całą historią polskiej emigracji tkwił zadumany i jakby zatrzymany na chwilę śmiercią Królowej Londyn. Spędziliśmy tam weekend tuż przed poniedziałkowym pogrzebem Królowej Elżbiety II. Wiemy, że był to niezwykle wyjątkowy czas dla większości mieszkańców Zjednoczonego Królestwa.
Na pewno wrócimy do Londynu, bo jest to miejsce tak bogate w historię, że można byłoby je nazwać „miastem wielośladów generała Andersa”. 😊